Nocznice vs Utopiec z Nydku

Rzadko w cieszyńskich bajkach pojawiają się dwa magiczne stwora naraz.

Podanie z Nydku, opracowane przez Jurę z Gróniczka, jest wyjątkowe pod wieloma względami*

Przede wszystkim, nie występują w nim ludzie. Żadni. Same utopce.

No i nasze nocznice/bandurki, czyli polskie błędne ogniki, o których pisałem w dwóch poprzednich postach.

Otóż nydecki utopiec był na szychcie „wachować w rzyce Strzelnej, kiero wychodzi spod Czantoryje (…) A tóż wtenczas wyszeł pooglóndać rajon, kaj były wtedy wielki łynki, a na nich wandrowały bandurki. (…) A go posmykały też po wszeckich nydeckich grapach”

Z Bajcarki na Gróniczek, tam stela na Zokamiyń, Piyntrziska, do Łuboczki a spatki do Strzelnej.

„…usiotany dokosmoł sie pod Parszywóm, kaj się zameldowoł”.

Przełożony „łokropnie go sprzezywoł”.

Dlaczego nocznice zaatakowały utopca? Może gwizdał, może śpiewał – tego nie znoszą.

A może ot tak.

Człowieka mogłyby dosmyczyć na bagna, albo do rzeki, gdzie by się utopił.

Utopić utopca byłoby trudniej.

W każdym razie – dejcie pozór na bandurki.

Czy jesteście ludźmi, czy też utopcami,

*Jura z Gróniczka, „O utopcach z Nydku”, „Kalendarz Śląski, rocz. XXVI, Profil, Ostrawa 1987, za: „Podania i Legendy Śląska Cieszyńskiego. Antologia” p.r. J. Kajfosz, Z. Kłodnicki, s. 40-43

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *