
Banda zwierząt mając się źle w gospodarstwie ucieka do lasu i znajduje tam chatkę zbójców. Włażą wszystkie jeden na drugiego i wrzeszczą wniebogłosy udając wielogłowego potwora – przerażeni zbóje uciekają, a zwierzaki zamieszkują razem w chatce. Tak w skrócie to było.
To jedna z niewielu ogólnoeuropejskich bajek, które na Śląsku obecne opowiadane były prawie tak samo, jak w swojej najbardziej znanej wersji.
Nasi muzykanci, jak i przeca wszystko u nas, są jednak lepsi. Więksi i liczniejsi. Podrasowani i stuningowani. Zamiast bremeńskich osła, psa, kota i koguta, na zwierzęcą piramidę składają się:
Osioł, baran, koza, kocur, pies, gęś i kaczka (to ta najbardziej imponująca instalacja z opowieści Anny Chybidziurowej)*
lub:
Koń, baran, kocur, kogut, kaczor i gąsior (autor nie wymieniony, ze zbiorów L. Malinowskiego)
A w naszej książce “Bajkach Księstwa Cieszyńskiego” muzykanci zamiast z Bremy, są z Brennej.
Bo i czemu by nie?
Słyszał kto jeszcze tę historię w domu? W jakiej wersji?
*za: „Opowieści ludu na Śląsku”, Lucjan Malinowski, Kraków 1954 oraz „Tak się u nas opowiado”, Karol Daniel Kadłubiec, Bystrzyca 2022