
Wszyscy wiedzą, skąd wzięła się Studnia. Niewielu wie, skąd wzięła się o niej legenda.
Nie będę powtarzać historii o trzech braciach, synach polskiego króla i spotkaniu po latach przy źródle i radości, od której nazwę wzięło miasto.
Znamy to.
Przykro mi: historia owa nie pochodzi z roku 810.
Tysiąc lat i siedem do przodu: 30 czerwca 1817r.:
Jego Wysokość Cysorz, Franciszek, I zwiedza Cieszyn w towarzystwie ówczesnego burmistrza, Alojzego Kaufmanna.
Wzrok monarchy ląduje na starej studni. „Co to jest?” – cesarskie pytanie zasługuje na lepszą odpowiedź, niż: „Na dyć staro studnia, ni?”.
Bystry burmistrz na poczekaniu wymyśla więc znaną nam wszystkim legendę.
Cysorz ocenił, że miasto bardzo brzydko zaniedbuje „tak szacowną studnię”.
I trzeba było ją wyremontować i przyozdobić. I stąd jest teraz w swej współczesnej formie.
Ale czy chociaż ta historia jest prawdziwa?
Nareszcie! W końcu jedna w pełni zgodna z prawdą!
Tak!
Być może Kaufmann, który pracował nad kroniką miasta, miał ją w głowie już wcześniej. Wtedy jednak miała premierę.
Szczegóły legendy dopracował później podwładny burmistrza, Paul Lamatsch von Warnemünde*.
Tak przynajmniej przy piwie powiedział mi cieszyński historyk.
I mam nadzieję, że nie wymyślili tego tak, jak burmistrz trzech braci.
*„Dzieje Księstwa Cieszyńskiego”, Michael Morys-Twarowski, Wyd. Dobra Prowincja, Ustroń 2023, s.320