
Nie lyź do lasa po ćmoku, bebok cie zje! – ostrzegała mnie babcia. Ale co to ów Bebok?
Jako każde dziecko z mojego pokolenia, noszę w sobie traumę spowodowaną oglądaniem muminków na dobranoc.
Pewnie dlatego w mojej wyobraźni Bebok przypominał Bukę – był raczej bezkształtny, ale miał straszne oczy i wielką gębę.
Gdy w dorosłym życiu postanowiłem doszukać się prawdy o Beboku w zbiorach bajek i podań Śląska Cieszyńskiego oniemiałem…
…
… beboka tam nima. Są utopce, mary, fajermóny, nocznice, wszysto jest. Prócz beboków.
Nie ma beboków w relacjach Lucjana Malinowskiego z podróży na Śląsk w 1869, w 1882 we Wiśle nie zastał go Bogumił Hoff, podań o bebokach nie zebrał w XX stuleciu ani Józef Ondrusz w swoim „Cudownym Chlebie”, ale też prof. Kadłubiec w „Tak sie u nas opowiado”…
Nigdzie nic, ani słowa. Czy bebok nima stela? Czy wymyśliła go moja babcia?
Na pewno nie. Pamiętam dobrze: innym dzieciom nic nie trzeba było tłumaczyć, każdy wiedział, co to bebok i dlaczego trzeba się go bać.
Dlaczego więc wszystkie nasze źródła, tak szczodrze opowiadające o wszystkich innych magicznych stworach, milczą o bebokach?!
Być może ludzie bali się opowiadać o Beboku. Być może samo opowiadanie o Beboku może Beboka zwabić.
Dlatego lepiej i ja skończę już o nim pisać. Jakoś tu chłodno. Lepiej nie wiedzieć. Lepiej nie wiedzieć. Lep…