
Tak, to się zdarza. Na szczęście nie każde spotkanie z utopcem musi skończyć się utopieniem!
W cieszyńskich podaniach nadzwyczaj często pojawia się motyw utopca, który potrzebuje podwózki do szwagra, albo i przewozu dobytku przy przeprowadzce.
Zwykle wskakiwał taki chłopu na wóz albo wynajmował furmana.
Teraz pewnie może wleźć na tylne siedzenie Volkswagena, albo wynająć busik do 3.5 tony.
Cóż wtedy robić? Zachować spokój i stosować się do utopcowych instrukcji.
Jeśli dobrze to rozegrasz, nie tylko ocalisz życie, ale i nieźle zarobisz.
Przede wszystkim: pohamuj ciekawość: nie pytaj utopca co wiezie albo po co jedzie.
Nie przyglądaj się utopcowemu dobytkowi: prawdopodobnie i tak jest zaczarowany i niewidzialny. A jeśli coś ujrzysz, utopcowi może się to nie spodobać…
Zawieź utopca tam, gdzie chce (nawet jeśli to środek rzeczki).
Nie narzekaj na otrzymaną zapłatę, nawet jeśli to worek mułu i muszli. Zanim dojedziesz do domu, zamieni się on w worek złotych dukatów!
A jeśli podczas podróży poznałeś jakiś utopcowe tajemnice, nigdy, nigdy, nigdy nikomu ich nie wyjawiaj.
Dlatego i ja więcej już nic nie powiem.
(ale więcej o utopcu, który z Tyrki pod Trzyńcem przeprowadzał się do Ozly w Cieszynie będzie w książce, którą wydajemy)