
Budzisz się zmęczona/-y? Na nic nie masz siły? Sprawdź czy nie dręczy Cię cieszyńska MORA!
Mory to jedne z bardziej przykrych potworów występujących na Śląsku, w tym Śląsku Cieszyńskim.
Za dnia mory funkcjonują jak każdy z nas. Morą może być córka sąsiadów, kasjerka z Lidla albo i szkolna pedagog. Kto wie?
Prócz ogólnego zmęczenia, do symptomów wizyt mory zaliczyć należy także ślady po zębach na ciele lub „udojone” piersi (także u mężczyzn!).
Mora przychodzi w nocy. Mora to coś jakby duch żywego człowieka (częściej kobiety), który opuszcza go podczas snu: ciało leży wtedy jak nieżywe, a mora udaje się wysysać krew swojej ofiary. Wysysa ją po trochu, powodując stopniową utratę sił i coś na kształt tego, co dzisiaj nazywa się „zespołem chronicznego zmęczenia”. Albo dusi, powodując „paraliż nocny”.
Morą zostaje dziecko, które rodzi się już z zębami. Dziecku takiemu należy od razu wsadzić do ust kawałek drewna: wtedy mora będzie snuć się po lasach i wysysać żywicę z drzew. Jeśli jednak zębaty noworodek dostanie wpierw do ust pierś, mora upodoba sobie ludzi.
Czym głębiej się zagłębiam w stare bajki/opowieści stela, tym cieńszą wydaje mi się granica między historyjką dla dzieci a tym, w co wierzono i czym tłumaczono sobie rzeczywistość. Podania o morach bardzo wyraźnie są po jednej stronie tego spektrum.
Istnieją opowiadania, w których mora wymieniana jest z imienia i nazwiska!
Jak pozbyć się mory i odzyskać radość życia? O tym w kolejnych postach.
za: „Podania i Legendy Śląska Cieszyńskiego. Antologia” pr. J. Kajfosz, Z. Kłodnicki, wyd. Uniwersytet Śląski Filia w Cieszynie, Cieszyn 2005. s.65 i 67