
Jeden poprosił kiedyś o nocleg u miejscowej gaździny. Ta zgodziła się, a kiedy przygotowała posłanie, Cygón położył nogi na poduszkę, a głowę na drugą stronę łóżka.
Zapytany, czy aby się nie pomylił, odparł:
– Niy paniczko. Dyć jakby nie ty nogi, to kajbych teraz mjoł gowe?
Podobnych opowieści mamy na Śląsku Cieszyńskim na pęczki. Cygón jest w nich zawsze sprytny i zawsze wyjdzie na jego. I choć jest stereotypowo: Cygón leni i się i kradnie, to słychać w owych historiach raczej podziw dla jego bystrości, niż potępienie stylu życia.
Jak w rzeczywistości wyglądały stosunki niecygańsko-cygańskie w dawnym Księstwie Cieszyńskim? Różnie i bardziej skomplikowanie, niż w naszych bajkach.
Wiemy jednak jedno: dawni Cieszyniocy dzielili Cyganów na tych swoich, stela, i tych spoza regionu.
Co więcej, Cyganie cieszyńscy również uznawali swoją odrębność. W XIX wieku twierdzili, że kradną tylko ci przyjezdni.