
Czy są spokrewnieni? Wyniki długiego dziennikarskiego śledztwa przedstawiam poniżej:
Teoria, że Buka i Bebok to ten sam stwór pojawiła się w komentarzach na fb pod moim niedawnym postem. Przywołano ją za „Słowiańskim Bestiariuszem” Pawła Zycha.
Na ucho brzmią podobnie, jak kuzynostwo: Bebok, Bobo, Bobok i Buka. Czy jednak łączy ich etymologia?
Buka to w Szwedzkim oryginale muminków „Mårran”. Słowo to przywodzi na myśl innego Śląskiego demona: Morę.
Mora i Mårran brzmią jeszcze podobniej. Mogłyby wywodzić się z indoeuropejskiego trzonu mar/mor związanego ze śmiercią i umieraniem (pol. pomór, mary, łac. mors, morior, ang. murder itd.)
Jednak i ten trop jest mylny. Mårran pochodzi od szwedzkiego czasownika „morra” – „mruczeć” lub „warczeć”
Stąd po angielsku Mårran to „The Grooke” od „growl” – „warczeć/buczeć”. Po polsku Buka wzięła swe imię również od czasownika, no właśnie, „buczeć”.
Nic związanego z Bebokiem. Nie.
No dobrze, została nam jednak ostatnia próba powiązania muminkowego bestiariusza z bestiariuszem śląskim:
Bobek. Mały kudłaty chuligan ze muminkowego świata. Czy jest krewnym Beboka?
W szwedzkim oryginale nazywa się on z angielska: „Stinky”. Śmierdziel.
Pewnie dlatego swą nazwę w wersji polskiej wziął od bobka. Sarniego czy zajęczego. Bo bobki śmierdzą, nie?
Znów pudło.
Tak więc, moi drodzy: Bebok nie straszy w Dolinie Muminków, a po naszym Śląsku nie wędruje Buka. Możecie spać spokojnie.
Albo i nie.