
Cieszyńska bajka z Birmy? A może birmańska bajka z Cieszyna?
Wiele z popularnych na Śląsku Cieszyńskim bajek i podań pochodzi prosto stąd.
Wiele z nich jest znane w naszej części Europy lub na całym kontynencie: Tomcio Paluch, Muzykanci z Bremy, Bracia zaklęci w kruki etc.
(te drugie nabrały u nas rodzimego charakteru i wzbogaciły się o nasze, cieszyńskie szczegóły)
No i jest bajka o chłopie z rybą i nieuczciwych urzędnikach.
W skrócie było to tak:
– Chłop złowił w Olzie wielką rybę i postanowił zanieść ją w darze cieszyńskiemu księciu.
– Żeby jednak do księcia dotrzeć, całą swoją przyszłą nagrodę za rybę musiał obiecać zamkowym urzędnikom i strażnikom broniącym wstępu na zamek.
– Książę z ryby się ucieszył, a sprytny chłop jako nagrody zażądał stu batów na goły zadek!
-Skorumpowani urzędnicy otrzymali ‘nagrodę’ chłopa za rybę, a chłop od księcia dostał coś ekstra za swój spryt i poczucie humoru.
Szukałem tej bajki po świecie (tak, za pośrednictwem wyszukiwarki).
Okazuję się, że jest ona znana jako ludowa opowieść z… Birmy!
Są jeszcze wersje dziejące się w Indiach lub na Bliskim Wschodzie.
Jak ta historia trafiła do Cieszyna?
Albo na odwrót, kto historię cieszyńskiego chłopa zaniósł do birmańskiego Rangoon?
Z tego pewnie mogłaby być kolejna bajka. Kto ma na nią pomysł?